Jejku. Jejku :) Wczoraj przyszło moje nowe hula hop. Szybciej niż się spodziewałam.
Na początku jak je zobaczyłam, byłam lekko zdziwiona, żeby nie powiedzieć przestraszona. Jest grube, wielkie, ciężkie, składane ze zwykłych plastikowych rurek, z poprzyczepianymi wypustkami (w których w środku latają małe magnesiki).Dzisiaj się odważyłam i spróbowałam go użyć. Super! :D
Jak byłam mała, byłam mistrzem na całym osiedlu. Wygrywałam wszystkie konkursy, wtedy kręciłam hula hopem tak długo jak chciałam, a nie tyle ile mi się udało. Strasznie się bałam, że zapomniałam już jak to się robi...
Gdy teraz zaczęłam kręcić umiałam tylko w jedną stronę, już zaczynam w drugą, trochę gorzej to wygląda i na razie zdecydowanie krócej. Wszytko jest kwestią treningu. Zobaczymy jakie będą efekty. Widziałam milion zdjęć siniaków po takim kręceniu (zupełnie się nie dziwię, przyznaję, że trochę to boli), ale widziałam zdjęcia wysmuklonej talii. Będę się chwalić na bieżąco jak jest u mnie.
Moje hula hop wygląda identycznie jak na zdjęciu
Źródło: internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz